Muszę przyznać, że ostatnio totalnie pochłonął mnie temat bajkoterapii. Nie zastanawiając się długo postanowiłam zgłębić, czym ona jest i czy da się jej metody wdrożyć w codziennym życiu naszych dzieci. Aby otrzymać odpowiedzi na nurtujące mnie pytania sięgnęłam m.in. po jedną z książek Marii Molickiej – psycholożki dziecięcej, autorki wielu publikacji na temat bajkoterapii oraz członkini Europejskiego Towarzystwa Psychologii Zdrowia.
Na samym początku moich poszukiwań nie miałam zbyt dużego pojęcia ani o autorce, która jest polskim autorytetem w tej dziedzinie, ani o ogromnym znaczeniu bajek dla terapii dziecięcej (bo o wychowawczym znaczeniu bajek pojęcie jakieś tam miałam ;)). Dlatego tym bardziej cieszę się, że miałam szansę przeczytać właśnie książkę: „Bajkoterapia – O lękach dzieci i nowej metodzie terapii”. Z samego tytułu, jak widać, wyraźnie wynika, że dzieli się ona na dwie części. Czytamy więc o lękach oraz o stosunkowo nowej metodzie terapii – bajkoterapii. Trzeba przyznać, że jest to pozycja przeznaczona raczej dla specjalistów, studentów psychologii, czy biblioterapeutów. Pojawia się tam dużo fachowej nomenklatury i dominuje raczej styl naukowy. Jednak pomimo akademickiego wydźwięku książki – ma ona w sobie wiele ciekawych treści, które mogą stać się pomocne także w analizie własnych problemów wychowawczych.
O DZIECIĘCYCH LĘKACH
Pierwsza połowa książki koncentruje się na dziecięcych lękach. Autorka dochodzi ich genezy i omawia poszczególne formy radzenia sobie z nimi. Jest to konkretne studium przypadków, które są omawiane i dość klarownie wyjaśniane przez Molicką. Dowiadujemy się m.in. z niego, że najczęstsze, patologiczne sposoby radzenia sobie z lękiem to:
– ucieczka w chorobę,
– nawyki ruchowe (obgryzanie paznokci, wyrywanie sobie włosów z głowy, ssanie palca, onanizowanie się, itp.),
– strategia emocjonalna (maskowanie lęków błazenadą, powagą, zobojętnieniem, brawurą),
– strategia poznawcza skierowana na zmianę sposobu percepcji siebie lub sytuacji (pojawiają się konfabulacje, które najczęściej służą podwyższeniu samooceny),
– strategia ucieczki w wybrane zachowanie (takie, które niwelują lub całkiem zagłuszają niepokój w danym momencie. Mogą to być uzależnienia od tv, komputera, lub ucieczka w jakieś inne zajęcia).
Powiało studenckim wykładem? Może i tak, ale jest to bardzo jasno przedstawiony zbiór strategii zachowań, których źródłem są dziecięce lęki. Myślę, że każdy rodzic powinien się z tym zapoznać, aby wiedzieć, co może się przytrafić, gdy dziecko mierzy się z problemem, który go przerasta.
Idąc dalej autorka sięga również po klasyfikację rodzin skupiając się na współczesnych jej modelach. Tak na przykład dowiadujemy się, że one również mogą być źródłem różnego rodzaju lęków u dzieci. Co ciekawe, każda epoka ma również swój wybijający się model wychowawczy prowadzący do pewnych patologicznych zachowań u dzieci, o czym wcześniej nie zdawałam sobie sprawy. Faktycznie, wraz z upływem czasu i zmianą mentalności zmienia się dosłownie wszystko – od systemu wartości, przez poglądy, na sposobach wychowania kończąc. Maria Molicka pisze:
„Wydaje się, że za czasów Freuda, pod koniec epoki wiktoriańskiej, dominowała rodzina sukcesu i w efekcie obserwowano częste występowanie różnych zaburzeń nerwicowych u młodych ludzi.
W latach dwudziestych i trzydziestych XX wieku dominowały rodziny władzy, a wychowane w nich dzieci były posłuszne, rezygnowały z własnych pragnień, podporządkowywały się autorytetom i dlatego tak łatwo można było nimi manipulować.
A czasy współczesne, wydaje się, zdominowała rodzina bezstresowa”.
Aktualnie więc – jak podkreśla autorka – najwięcej jest tzw. rodzin obojętnych (bezstresowych). W nich dzieci doświadczają z reguły samotności rozumianej jako obojętność rodziców wobec dziecka. Można powiedzieć, że rodzice nie są obecni przy dziecku – stoją tylko obok, nie biorąc czynnego udziału w jego życiu. Dzieci z takich rodzin wychowywane są z reguły przez ekrany telewizji, tabletu, czy telefonu, co rodzi pustkę i znudzenie. Konsekwencją tego jest egocentryzm ujawniający się w gniewie, frustracji oraz lękach. W domu nikt siebie nie słucha, nikt nie rozmawia, nie okazuje wsparcia oraz zrozumienia. Dom staje się jedynie „miejscem zaspokajania potrzeb biologicznych dziecka”.
To bardzo smutna diagnoza współczesnej rodziny, która niestety rodzi różne patologie i sprzyja powstawaniu lęków u dzieci. Z pomocą jednak przychodzą nowe metody leczenia.
BAJKOTERAPIA
Jak się bowiem okazuje bajkoterapia jest jednym ze skuteczniejszych narzędzi terapeutycznych, które pomagają „otworzyć dziecko”. Dzięki niej można dojść do źródła problemu i rozpocząć efektywne leczenie. Dzieje się tak, ponieważ:
„Książka służy terapii – może dawać wsparcie poprzez akceptację. Gdy dziecko jest w takiej samej sytuacji jak bohater. Szczęśliwe zakończenie buduje nadzieję i wiarę w sukces. Bohater książkowy daje wsparcie”.
Dziecko utożsamiając się więc z bohaterem przeżywa jego problemy i wspólnie poszukuje rozwiązań, które, co ważne nie pojawiają się w magiczny sposób. Zostają wypracowane na drodze różnych spotkań i ciekawych rozmów z innymi postaciami występującymi w bajce. Nie ma tu moralizatorstwa. Jest za to dobre zakończenie, które daje wiarę w to, że wszystko jest możliwe. Z pozytywnym przesłaniem i pełni wiary we własne możliwości łatwiej jest nam przepracowywać pewne trudności. Maria Molicka omawiając zalety bajkoterapii wskazuje na jeszcze jeden ciekawy aspekt:
„Literatura buduje zasoby osobiste, gdyż przysparza wiedzy, pomaga poznawać inne sposoby myślenia i działania, daje wzory zachowań, wsparcie w sytuacjach emocjonalnie trudnych, kompensuje wszelkie niedostatki czy to w zakresie niezaspokojonych potrzeb, czy oczekiwań, daje dziecku siłę do radzenia sobie z sytuacjami lękotwórczymi”.
W obliczu takich faktów łatwo więc dojść do następującego wniosku: bajki terapeutyczne mają ogromną moc sprawczą i stanowią także znakomite narzędzie wychowawcze. Mogą stać się nie tylko sprzymierzeńcami w walce z problemami, ale również swego rodzaju przyjaciółmi i autorytetami, a także powiernikami dziecięcych sekretów.
„Bajkoterapia – O lękach dzieci i nowej metodzie terapii” skłania do głębokiej refleksji. Pokazuje, jak kruchą i plastyczną istotą jest każde dziecko, które zderzając się z różnorodnymi sytuacjami problematycznymi wytwarza mechanizmy obronne. Te mechanizmy niestety prowadzą czasami do zaburzeń rozwojowych. I wtedy naszym światełkiem w tunelu są bajki terapeutyczne, które w cudowny sposób potrafią dotrzeć do małych umysłów i nakierować je na właściwe tory.
Polecam więc tę książkę każdemu, kto chciałby dowiedzieć się nie tylko o tym, czym jest bajkoterapia, ale i co stoi u jej podstaw i z jakim morzem dziecięcych problemów może się mierzyć. Niewątpliwie same zaś bajki terapeutyczne można czytać również w domowym zaciszu, stając się jednym z ciekawszych sposobów dotarcia do naszych dzieci. W końcu codziennie borykają się one z różnymi trudnościami, które w łagodny sposób można zniwelować odpowiednio dobranym opowiadaniem. Oczywiście sprawą zupełnie odrębną pozostaje terapia, która wymaga obecności specjalisty. Jeśli więc czujecie, że z pewnymi głębszymi lękami dziecka nie dajecie sobie już rady, warto w takich przypadkach sięgnąć po pomoc terapeuty.
Jeśli interesuje Cię temat bajkoterapii sięgnij koniecznie również do naszego wywiadu z psycholożką Darią Kaźmierczyk – Romańczyk – BLISKIE CZYTANIE – O BAJKOTERAPII, JAKO SPOSOBIE NA TRUDNE EMOCJE I PROBLEMY DZIECKA